Baner - Diabeł tkwi w szczegółach, czyli kilka słów o wzorach gwarancji ubezpieczeniowych Baner - Diabeł tkwi w szczegółach, czyli kilka słów o wzorach gwarancji ubezpieczeniowych

Diabeł tkwi w szczegółach, czyli kilka słów o wzorach gwarancji ubezpieczeniowych

Popularność gwarancji – korzyści dla obu stron

W czasach, kiedy ryzyko wystąpienia nieprzewidywalnych zdarzeń jest coraz większe, gwarancje ubezpieczeniowe zyskują na popularności jako narzędzie zarządzania ryzykiem finansowym. Pełnią one wiele ważnych funkcji, przede wszystkim zwiększają płynność finansową przedsiębiorstw.

Podmiot realizujący określoną inwestycję może zachować dla siebie środki, które w innej sytuacji musiałby wnieść jako zabezpieczenie zobowiązania wobec swojego kontrahenta.

Tym samym gwarancje chronią drugą stronę kontraktu, czyli podmiot, na rzecz którego ma być świadczona usługa.

Dzięki gwarantowanej przez ubezpieczyciela sumie, zleceniodawca projektu nie ma się czego obawiać, ponieważ ewentualne nieoczkiwane koszty związane z realizacją umowy (np. niewypłacalność wykonawcy) zostaną pokryte przez towarzystwo ubezpieczeń.

Struktura gwarancji

Zazwyczaj konstrukcja treści gwarancji posiada charakterystyczne dla siebie elementy. Spodziewajmy się tutaj informacji o gwarancie, beneficjencie oraz wykonawcy (trójstronny charakter poręczenia). Pojawią się tu również dane dotyczące kontraktu, takie jak suma gwarancyjna, okres obowiązywania oraz przedmiot zabezpieczanej umowy.

W treści spotkamy się także z wymogami formalnymi dotyczącymi ewentualnego przyszłego wezwania do zapłaty oraz opis sytuacji, w przypadku której nasza gwarancja wygaśnie.

Co ważne, w dokumencie powinna znaleźć się także wprost określona formułka potwierdzająca, że zobowiązanie gwaranta do wypłaty sumy gwarancyjnej nastąpi „bezwarunkowo i nieodwołalnie”.

Otoczenie prawne, a właściwie prawna próżnia

Gwarancja ubezpieczeniowa posiada oparcie prawne przede wszystkim w zasadzie swobody zawierania umów – zawieranie i kształtowanie jej treści odbywa się w granicach określonych przez prawo. W przeciwieństwie do gwarancji bankowej, nie istnieje tutaj nawet konkretny akt prawny, który definiowałby istotę gwarancji ubezpieczeniowej. Obecnie nie ma żadnych sygnałów wskazujących na to, że coś zostało zaplanowane w kwestii procesu legislacyjnego w tym temacie.

Ubezpieczyciele mają możliwość ograniczania swojej odpowiedzialności i robią to – dowolnie kształtują treść proponowanych przez siebie produktów, przyjmując za swoją maksymę frazę: „hulaj dusza, piekła nie ma”.

Konieczna wiwisekcja

Teoretycznie gwarancje powinny być indywidualnie opracowywane pod konkretną umowę. W praktyce większość podmiotów zlecających wykonanie kontraktu akceptuje draft dokumentu przekazany przez wykonawcę na stosowanym przez dane towarzystwo szablonie.

Ta „schematyczność” konstrukcji dokumentu gwarancji może usypiać czujność beneficjentów. Najzwyczajniej w świecie nie zdają sobie sprawy, że wzory te mogą różnić się znacząco pod względem zakresu odpowiedzialności, który przyjmuje na siebie gwarant.

Analizując dokument – zazwyczaj bez konsultacji ze swoim brokerem – skupiają się jedynie na okresach trwania gwarancji oraz na sumach gwarancyjnych. A ubezpieczyciel nie śpi i wykorzystuje każdą taką okazję do wprowadzenia dodatkowych ograniczeń.

Uwaga na miny

Takie ograniczające zapisy w swoim szablonie gwarancji posiada np. STU ERGO Hestia SA. W paragrafie, który określa wysokość sumy gwarancyjnej z tytułu niewykonania lub nienależytego wykonania przedmiotu umowy, dodano: „kwota gwarancji ulega zmniejszeniu w miarę wykonywania przedmiotu umowy”. W innym miejscu z kolei towarzystwo zobowiązuje się do wypłaty Beneficjentowi zapłaty za powstałe w okresie ważności gwarancji zobowiązania Zobowiązanego wynikające z umowy, ale jednocześnie zaznacza, że „z wyłączeniem kar umownych i odsetek”.

Sytuacja jest o tyle złośliwa, że pozostałe wiodące towarzystwa ubezpieczeniowe nie stosują takich zapisów w swoich standardowych wzorach gwarancji. Oczywiście, w większości przypadków towarzystwo wykreśli z treści krzywdzące ustalenia na drodze negocjacji, jednakże ktoś musiałby je najpierw zauważyć.

Niestety, klienci często dopiero po fakcie zwracają się do swojego brokera z prośbą o opinię na temat przedstawionego zabezpieczenia.

artykuł opublikowany w tygodniku Gazeta Ubezpieczeniowa nr 17/2023 (1243)

Marta Świderska

specjalistka ds. ubezpieczeń finansowych
broker ubezpieczeniowy

POWRÓT